wtorek, 28 lutego 2017

Séptimo: Escapar

3 kwietnia 2016 r.

- Mili, czyś ty do reszty zgłupiała?! - zaczęła krzyczeć Maresol, gdy tylko powiadomiłam ją o moim pomyśle - Na prawdę miałam cię za całkiem ogarniętą dziewczynę, ale teraz po prostu nie mogę uwierzyć w to co usłyszałam.
- Sol, ale może tak będzie lepiej. - powiedziałam.
- Co lepiej?! Lepiej, bo zwiejesz na drugi koniec świata przed jakąkolwiek odpowiedzialnością?! -
tak, zdecydowanie była zła - W sumie to moja wina, po co ja wtedy żartowałam z tym, że masz jeszcze możliwość wyjazdu.... No tak, nie spodziewałam się, że weźmiesz to na poważnie!
- Nie wzięłam, po prostu mama wróciła z Peru i zaproponowała ten wyjazd do Chin to stwierdziłam, że może nigdy już nie będę miała okazji na zwiedzanie tego kraju.
- Tak się tłumacz... Twoja mama podróżuje od ponad dziesięciu lat, wyjechałaś z nią raz, zawsze wolałaś zostawać z ojcem, mimo że obwiniałaś go o rozpad rodziny. Nawet kiedy on zmarł wolałaś gdzieś pomieszkiwać u rodziny, a teraz nagle zachciało ci się wycieczki do Chin?! Teraz kiedy masz miłość i szczęście na wyciągnięcie ręki?!
Rozumiałam gniew Maresol, ale na prawdę w tym momencie uważałam, że tak będzie o wiele lepiej.
Po prostu się bałam.
Bałam się odezwać do Marca, przez ostatni czas.
Bałam się mówić otwarcie o swoich uczuciach.
Bałam się jakichkolwiek związków mając wrażenie, że wszystko skończy się tak samo, jak małżeństwo moich rodziców.
Bałam się, od dawna, pozwolić komuś zbliżyć domu zbyt bardzo.
Bo przecież zwykła przyjaźń jest bezpieczniejsza, prawda?
A jednak Bartrze pozwoliłaś złamać pewne granice.... A teraz chcesz uciec. Chyba cię nie rozumiem.
Gdybym sama siebie rozumiała.
- Mili. - zaczęła ponownie, tym razem znacznie spokojniej, Sol, gdy zauważyła, że nie mam zamiaru udzielić jej odpowiedzi - Zrozum, ja nie chcę dla ciebie źle. Nikt nie chce. Po prostu sama zaczynasz powoli komplikować swoje życie. - usiadła obok mnie i objęła.
- Chyba nie potrafię inaczej. - wychlipałam.
- Potrafisz, tylko w to nie wierzysz. Może przemyśl jeszcze raz to wszystko. Masz jeszcze przecież trochę czasu i możesz to odwołać, prawda? - uśmiechnęła się delikatnie - A teraz proszę przestań się mazać i może zadzwoń do tego swojego kochasia, bo wczoraj zaczął się do mnie dobijać i skarżyć, że nie odbierasz. 
- Nie umiesz pocieszać. - zaśmiałam się.


Znalezione obrazy dla zapytania alba paul ferrer bedPo wyjściu Sol, która postanowiła posiedzieć ze mną do wieczora, usiadłam wygodnie w fotelu i zaczęłam myśleć. Może i przyjaciółka próbowała zniechęcić mnie do wyjazdu, jednak jakaś część mnie podpowiadała, że to jest jedyne poprawne rozwiązanie.
Szkoda, że nie chcesz posłuchać tej drugiej, która myślę, że radzi ci lepiej.
Skąd wiesz, że lepiej?
No dobra, nawet jeśli nie, to pamiętasz, że kto nie ryzykuje ten nie pije szampana? 
A skąd wiesz, że dane by mi było go wypić? 
Czuje, że nie uda się nikomu zmieni twojej decyzji. Ale prześpij się z tym jeszcze.
Miałam już położyć się do łóżka, ale zatrzymał mnie telefon od mojej mamy. 
- Cześć Mili. Nie rozmyśliłaś się chyba i nadal zamierzasz lecieć ze mną do Chin, prawda? - spytała od razu.
Tak, a coś się stało?
- Wylatujemy wcześniej niż się spodziewałam...


Z samego rana dostałam SMSa od Sol, która nalegała bym jak najszybciej skontaktowała się Marciem, bo ma nadzieję, że sprawi to, że zmienię zdanie. 
Sama już po rozmowie z mamą wiedziałam, że będę chciała się z nim spotkać. Muszę mu przecież powiedzieć, że wyjeżdżam. 
Bartra zgodził się wpaść do mnie od razu po treningu. Na szczęście miałam dzisiaj wolny dzień i nie było z tym żadnych problemów. Z resztą i tak przez ten wyjazd stracę pewnie wszystkich podopiecznych.
Zaczynałam się denerwować i nie pomogła mi się uspokoić żadna książka, ani tym bardziej dzwonek do drzwi, który w końcu usłyszałam. 

- Cześć. Wejdź. - wpuściłam Marca do mieszkania. 
- Nie masz pojęcia jak się cieszę, że zadzwoniłaś. - zaczął Marc jak tylko przekroczył próg mojego mieszkania po czym mocno mnie przytulił.
Nie pomaga.
- Zaczynałem się już powoli martwić, że coś się stało. Ale Maresol powiedziała, że twoja mama wróciła i chcesz spędzić z nią jak najwięcej czasu.
- Tak, tak. Muszę ci coś powiedzieć. - powiedziałam od razu, gdy weszliśmy do saloniku.
- Ja też mam coś ważnego. - uśmiechnął się - Ale proszę, ty pierwsza. 
Jaka szkoda, że zaraz mu ten humor zepsujesz.

Marc

- Ja też mam coś ważnego. - byłem już zdecydowany, żeby wyznać Milagros wszystko - Ale proszę, ty pierwsza. 
- No więc... - zrobiła krótką przerwę - Wyjeżdżam. - oznajmiła - Na około dwa miesiące do Chin, potem może gdzieś jeszcze. - dodała ciszej.  
Nie.
Znalezione obrazy dla zapytania marc bartra sadChyba tak.
To nie jest prawda.
- Mili ty żartujesz, prawda? - spytałem.
- Nie. To może być jedyna taka okazja. - powiedziała - Do tego dawno nie spędzałam czasu z mamą, a to będzie idealna szansa.
- Kiedy?
- Za dwa tygodnie.
Nie wierzę. 
To uwierz, albo spróbuj ją przekonać, żeby została!
- Ale ty też chciałeś coś powiedzieć. - zmieniła temat.
- Mili, ja... - nie, to jednak nie jest dobry moment - Już nie ważne. 
- Jak uważasz. - skrzywiła się. 
Walcz!
Jak? Przecież zdecydowała.
Jesteś debilem... Będziecie żałować, a ty na pewno.
____________________________________________________________________

Hej! 
Po zakończeniu poprzedniego rozdziału miałam dwie koncepcje... 
Wg pierwszej wszystko miało się potoczyć... zbyt cukierkowo.
A efekty drugiej widzicie powyżej. 
Podoba się?
Ja jestem w połowie zadowolona... Przecież zawsze może być lepiej.
Rozdziałów do końca zostało... mało. Nie wiem ile, bo moje plany często się zmieniają...
Ale to chyba jest najwyższy czas, żeby zacząć konkretne planowanie nowego bloga. 
Porządnie zabiorę się za Marcela i może coś z tego wyjdzie. 

Pozdrawiam! ♥