czwartek, 8 grudnia 2016

Quinto: Fiesta y apuesta

18 marca 2016

Od ponad pól godziny czekałam aż Maresol pojawi się w moim mieszkaniu.
Jesteś głupia, skoro myślałaś, że się wyrobi. Z resztą to twoja wina.
Jak moje? Sama dopiero wczoraj się dowiedziałam o tej imprezie u Sergiego.
Ale Marc zapraszał ciebie, nie Sol.
Ale się zgodził, żeby Sol przyszła ze mną. Istnieje zbyt duże prawdopodobieństwo, że będzie tak trochę osób, których nie znam. Taka Maresol się przyda.
Myślę, ze Marc by się tobą odpowiednio zaopiekował. Ale zawsze mogłaś odmówić i nigdzie nie iść. 
Próbowałam przecież. Nie pamiętasz już, jak chciałam się z tego wywinąć.
Och tak, byłaś taka asertywna, że normalnie wszyscy powinni brać z ciebie przykład. 
Cicho już.

- Jestem! - krzyknęła Sol pojawiając się w moim mieszkaniu.
- Nareszcie. - westchnęłam - Ja wiem, że na ciebie trzeba długo czekać, ale no bez przesady.
- Dobra, dobra. Nie zawsze mam okazję imprezować z piłkarzami, więc musiałam się postarać. - zaśmiała się - Ty tam pewnie już jakieś doświadczenie masz. - wytknęła na mnie język.
- Koleżanko, nie pozwalaj sobie, okej?
- Żartuję przecież. Ale przecież będąc dość blisko z Marciem musisz mieć z nimi jakąś styczność co nie?
- Nie, aż tak jak sobie myślisz.
Naszą wymianę słów przerwało dzwonienie mojego telefonu.
- Czyżby o wilku mowa? - uśmiechnęła się znacząco Sol.
- Tak, bo przez ciebie jesteśmy spóźnione i pewnie chce wiedzieć kiedy dotrzemy. - odpowiedziałam.
 Natychmiast odebrałam połączenie.
- Przepraszam, że nas nie ma jeszcze. Mały poślizg. - zaczęłam od razu.
- No chyba nie masz za co, bo ja też jeszcze nie dotarłem na miejsce. - zaśmiał się - A w ogóle już jesteście w drodze? - spytał.
- Nie, ale za chwilę wychodzimy.
- To poczekajcie, podjadę po was. 
- Czekamy. - rozłączyłam się.
No i trzeba było się tak na biednej Maresol wyżywać? 
Czasem trzeba.
- Masz szczęście. Marc też jest spóźniony i zaraz po nas przyjedzie. 
- Dobrze, to jeszcze szybie selfie i możemy wychodzić. - podeszła do mnie z telefonem. 
- O nie. 
- O tak, na zgodę. - zaśmiała się. 





Dużo się nie pomyliłam stwierdzając, że istnieje prawdopodobieństwo, iż mogę nie znać części osób, które pojawiły się u Roberto. Oprócz kilku chłopaków z Barçy, pojawili się też inni znajomi Hiszpana. Na szczęście było dwóch chłopaków, których poznałyśmy z Sol na Ibizie, Sergio Gómez i Carles Planas.
A propos mojej przyjaciółki...
Zawiera właśnie nowe znajomości. Nie widzisz? 
Właśnie widzę, że mnie wystawiła.
Ty też byś mogła iść w jej ślady. Porozmawiać trochę z ludźmi. 
Rozmawiałam. Teraz tylko na chwilę sobie przysiadłam. 
Czekasz aż procenty trochę wyparują? 
Bardzo śmieszne. 
Nie interesuje cię to, że Marca straciłaś z oczu?
A powinno? 
No nie wiem. Nie było czasem tak, że kręciła się przy nim jakaś blondynka, podczas gdy ty w najlepsze śmiałaś się wspominając wakacje z Gómezem? A chwilę później nie wyparował? 
Co ty mi sugerujesz? Widziałam tą blondi, ale widziałam też jak ją spławiał.... Nie, nie zrobił by tego co sugerujesz,
Dlaczego nie? W końcu jesteście tylko przyjaciółmi... Może robić co chce.
Tak, ale... Ale no..
Dobra, dobra geniuszko. Spróbowałam spłatać ci figla. Przecież widziałaś, jak wychodził na taras z Rafinhą. Pewnie dalej tam jest.
Nienawidzę cię. 
Idź tam lepiej. W razie co, masz wymówkę, że z Rafą jeszcze się nie poznałaś za dobrze.
Dlaczego ja w ogóle cię słucham...

Powoli kierowałam się ku drzwiom prowadzącym na taras... Udało mi się usłyszeć fragment rozmowy chłopaków.
- No, to co zamierzasz zrobić? - spytał Rafael.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia jak zareaguje, kiedy postanowię jej wszystko wyznać. - odpowiedział Marc.
- Wiesz, jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz. Ale powiem ci, że warto. Będę trzymał za was kciuki. - zaśmiał się pomocnik.
No wchodź, a nie podsłuchujesz. 
- O czym tak plotkujecie? - spytałam wychodząc na zewnątrz. 
- Od plotkowania to jesteście wy, kobiety. - zaśmiał się  Alcântara- My tu ważne sprawy omawiamy. 
- Jak się bawisz? - spytał Marc.
- Na pewno nie tak dobrze jak Sol, ale podoba mi się. - uśmiechnęłam się.
- Właśnie,  nie miałem jeszcze okazji z nią porozmawiać. - stwierdził Rafa - Wracam do środka, moi państwo.  - i szybko się zmył. 
Widziałaś te jego gesty, do Marca jak wychodził?
Widziałam.
Nie wydaje ci się to dziwne? 
Dlaczego... nie, wcale. 
Ja uważam, ze to było dziwne. 
- My chyba jeszcze nie tańczyliśmy dzisiaj, prawda? - Bartra podszedł do mnie bliżej. 
- No chyba nie.
Zabiję osobę, która włączyła wolną piosenkę. 
Marc  objął mnie dłońmi w talii, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Zaczęliśmy powoli kołysać się w takt muzyki.


Gerard

- Ney! Dawaj teraz coś wolnego! - krzyknąłem, do Brazylijczyka, który aktualnie stał przy konsoli.
- Się robi. - uśmiechnął się zmieniając muzykę.
Z uśmiechem obserwowałem zza szklanych drzwi sytuację na tarasie. 
- Geri, wracajmy już. - poczułem dłoń Shaki na ramieniu. 
- Za chwilę kotek, dobrze? - spytałem - Spójrz tam. - wskazałem na parę na zewnątrz. 
- To Mili? - spytała zaskoczona - Jak pięknie wyglądają. Są razem? - spytała.
- Nie. - dołączył do nas Rafael - Ale dajmy im trochę czasu. 
Szybko obok nas pojawiło się więcej osób, w tym przyjaciółka Milagros.
- Wiecie może, gdzie jest...
- Tam. - jednogłośnie wskazaliśmy dziewczynie na taras zanim zdążyła dokończyć pytanie.
- Uuu... no no. A tak się cały czas zapiera, że ona do niego nic, że tylko przyjaźń. - zaśmiała się. 
- Jak nie dzisiaj, to daje im maksymalnie dwa tygodnie i może mi ich uznać oficjalnie za parę. - stwierdziłem. 
- O nie, chyba za dobrze znam Mili, to może potrwać o wiele dłużej. - stwierdziła Maresol.
- Popieram ją. - odezwał się Rafa - Marc też jeszcze trochę będzie się bał jej powiedzieć co czuje.
- To co, zakład? - zaproponowałem. 
- Z przyjemnością.
___________________________________________________________________

Cześć i czołem! 
Udało się mi coś napisać. Właściwie zaczęłam pisać już w niedzielę (taaaaaaka wena na socjologi). Ale dopiero dzisiaj internet postanowił działaś tak by umożliwić mi dodanie obrazków, więc rozdział jest dzisiaj. 
Podoba się? 
Nie wiem do końca po co ta perspektywa Gerarda, ale może się do niej jeszcze odniosę. 
W najbliższym czasie postaram się też dodać nowy rozdział w historii Igi i Tomasza.  Ale ni obiecuje kiedy dokładnie :D
Pozdrawiam ❤️

P.S. Zmieniłam też zdjęcia przedstawiające głównych bohaterów, gdyby kogoś to interesowało. 

4 komentarze:

  1. Haa, no to wszystkie znaki na ziemi, niebie i przy konsoli mówią o tym, że Mili i Marc powinni być razem :D
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na Mili i Marca razem :D a ci już się zakładają :D
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!
    Kochana, tęskniłam, wiesz? ^^
    Rozdział cudny, naprawdę mi się podoba. I kurczę, ja tu nie widzę innej opcji, jak taka, że Mili i Marc będą razem, no innej nie ma :D
    Weny życzę i ślę buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobiłam całość i już prawie słyszę weselne dzwony dla Mili i Marca. Ale jako, że zdaję sobie sprawę z tego, że byłoby zbyt prosto, to wprost nie mogę doczekać się następnego !
    Masz we mnie stałego czytelnika :D
    Pozdrawiam,
    Laila

    OdpowiedzUsuń